Dziś drobna odskocznia od tego całego dermarolleringu. Postanowiłam uwiecznić i pokazać Wam nieco finezji artystycznej, która przelała się na moje oczy. Kolor jakiego użyłam to intensywny kobalt. Niestety moja karnacja już ma to do siebie, że wszystkie kolory wychodzą na niej ciemniejsze.
Ponieważ malowałam się w pośpiechu do pracy, to nie użyłam eyelinera. Widać moje niedociągnięcia ;)
Kusi mnie użycie sztucznych rzęs. Nigdy tego na sobie nie miałam. Teraz w modzie jest nawet zabieg przedłużania rzęs np 1:1 w wielu gabinetach kosmetycznych. Sądzę jednak, że najpierw powinnam popróbować ze sztucznymi. Przede wszystkim to nauczyć się z nimi obchodzić. Dlatego czeka mnie przerobienie masy filmików instruktażowych :) Oj będzie się działo :)))
Buziaki :)
Witajcie :)
Powoli rozszerzam całą tę tematykę związaną z zabiegami z użyciem Derma Rollera. Wczoraj zrobiłam w tym celu filmik, w którym to postarałam się szczegółowo przedstawić poszczególne kosmetyki niezbędne są do prawidłowego i pomyślnego przebiegu zabiegu. Nie powiem, że w dalszym ciągu będę się starać śledzić kwestię kosmetyków bezpiecznych pod rolkę.
Mam nadzieję, że filmik Wam się spodoba i zdobędzie uznanie:)
Buziaki :)
Dziś kontynuacja wątku z Derma Rollerem.
Pewnie jakaś część z Was zastanawia się jak podczas zabiegów jaki i pomiędzy będzie zachowywała się wasza skóra.
Otóż możecie liczyć się z tym, że na rolowanym miejscy będziecie miały gwarantowany rumień. Zatem nie unikniecie efektu posolaryjnego. Jest to zupełnie naturalna reakcja podczas zabiegu tego typu i nie należy się niczego bać. Dlatego dobrze robić go sobie przed snem, ponieważ jedyne co robimy po wykończeniu zabiegu to gasimy światło i idziemy spać :)
Przy użyciu 0,5mm na twarz nie ma możliwości, żeby wystąpiło krwawienie jak to widzimy na niektórych filmikach na You Tube. Bez sensu jest pokazywać aż taką rzeź :(
Naprawdę nie ma się czego bać, bo mamy tylko czerwoną buźkę.
Na drugi dzień ten rumień kompletnie znika. Rano nie mamy zupełnie nic. Jednak uczucie, że coś z tą skórą się działo pozostaje. Jest takie delikatne pieczenie i trochę swędzi. Jak dla mnie taki dyskomfort jest w sam raz. Dlaczego?
Nawet jak jestem z rana bardzo, bardzo zaspana to jest to dla mnie sygnał. Takie delikatne pieczenie będzie dla mnie alarmem, że muszę o tą skórę wyjątkowo zadbać. I na pewno nie będzie to peeling! :D
Przemywam przegotowaną i letnią wodą i nakładam ten sam produkt co tuż po zabiegu i filtr. Dopiero na drugi ze spokojem używam kremu.
O tym jakie to kosmetyki stosuję pod Derma Roller napiszę w kolejnym poście by nie robić zbytniego bałaganu.
Słuchacie - rumień pozabiegowy to pikuś. Najlepsze jest to co się dzieje pomiędzy zabiegami.
Skóra bowiem zaczyna nam odpowiadać na te wszystkie nasze działania z użyciem rolki. Mianowicie zaczyna się proces złuszczania naskórka. I tutaj też nie ma się czego bać bo nie będą nam schodzić płaty z czoła a będzie to takie drobniutkie usuwanie naskórka. Jak zatem dawać sobie z tym radę?
Można na dwa sposoby - peeling. Pamiętajmy jednak, aby nie był to ten gruboziarnisty by sobie skóry nie podrażnić za bardzo.
Ja do funkcji usuwania naskórka oddelegowałam szczoteczkę do twarzy oraz żel myjący. Mozna też odwołać się do takiej gąbeczki do twarzy dostępnej w drogeriach..
Tutaj zamieszczam zdjęcie szczoteczki :)
Posiłkuję się zdjęciem z internetu, ale na filmiku jaki przygotuję zobaczycie ją z całą pewnością :)
Teraz pytanie - kiedy sięgać po peeling, szczoteczkę czy też gąbeczkę?
Korzystając z Derma Rollera musimy sobie ułożyć taki harmonogram działań.
Nie możemy sięgać po to kolejnego dnia po rolowaniu, bo np stwierdziłyśmy, że skóra jest szorstka i makijaż będzie brzydko wyglądać. W ten sposób możemy sobie zaszkodzić i nie uzyskać efektu takiego jaki byśmy chciały.
Masaż usuwający naskórek zaplanujmy najwcześniej trzeciego dnia po rolowaniu, a potem i szóstego bo siódmego już się rolujemy.
Tak ja sobie to przetestowałam. Taka kombinacja sprawdza się idealnie. Nie mam dzięki temu jakiś dziwnych i przykrych niespodzianek.
Ja swoje rolowanie przeprowadzam w piątek wieczorem. Ma to swoje duże plusy, bo na drugi dzień rano nie jestem zmuszona nakładać makijażu tylko skóra dalej mi się regeneruje. W tym czasie zawsze sobie dom posprzątam i zrobię ciekawy obiad. Wieczorem jeśli nie muszę to zostaję w domu a jeśli jest chęć to maluję się i wychodzę na nocne podboje :D
Moi Drodzy, kolejny post tak jak wspominałam będzie o kosmetykach pod rolkę. Postaram się złożyć w całość moją historię z nimi wszystkimi i jak się uda odzyskać to co do tych zabiegów stosowałam oraz pokazać Wam no i czego się w temacie dowiedziałam ciekawego.
Właśnie stworzyłam pierwszy film na You Tube. Może nie jest on taki jakiego się oczekuje od dziewcząt, które recenzjonują różnego rodzaju produkty, ale myślę, że jest w ten sposób indywidualny. Powód dla którego wybrałam tę formę a nie inną znajdziecie w komentarzu pod filmem.
Witam Wszystkich :)
Na przestrzeni ostatnich dni starałam się opisać w dużym streszczeniu moją długą drogę zanim zdecydowałam się na dobre zaprosić Derma Roller do swojego życia.
Na początku oczywiście starałam się zachować odpowiednią strukturę w stosunku do długości zabiegu.
Z całą pewnością nie były one długie. Nie starałam się też by były dokładne. Na stronie medikan.pl jest napisane, że należy wybudować sobie na to tolerancję skóry. Jednak nie doczytałam jak ma się to w stosunku do 0,5mm :) Fakt faktem słowo tolerancja oznacza dla mnie bez przesady, nie szaleć, powoli.
I bardzo dobrze, że tak podeszłam do tematu bo ostrożność popłaca a skóra nie przeżyła jakiegoś niewyobrażalnego szoku. Na jednym z forum ktoś napisał, że po Dermarollerze ma porysowany wygląd skóry, więc wolałam być ostrożna i nie robić szybko wszystkiego na siłę.
Doskonale pamiętam pierwsze ruchy rolką po twarzy. Niesamowite uczucie. Dokładnie czuło się jak igiełki przebijają naskórek czoła. Jeśli chodzi o twarz mam strefę T i podczas pierwszego rolowania to wrażenie można było porównać jakby do przekłuwania i uwalniania wszelkich zaskórników (nawet tych niewidocznych). Skóra jakby była poddana oczyszczaniu. Bardzo pozytywne odczucie mimo delikatnie odczuwalnego bólu podczas zabiegu.
Takie delikatne i niedokładne rolowanie wykonywałam jeszcze przez 3 kolejne zabiegi. Potem już można by powiedzieć, że przykładałam się do terapii. Były one już dłuższe i dokładniejsze. Po miesiącu widocznie poprawił się wygląd skóry. Przede wszystkim stał się zdrowy i promienny. Na jednym z policzków miałam nieduże pod względem wielkości, ale widoczne przebarwienie, które stopniowo zmieniało swoje zabarwienie na bledsze.
Po 6 następujących po sobie zabiegach zrobiłam sobie przerwę - tak jak zaleciła mi kosmetolog u której często sięgam po porady. Długość takiej przerwy powinna być adekwatna do czasu ilości zabiegów, czyli 6 tygodni. Po czym ponownie wznawia się procedurę zabiegową :)
Minęło już 9 miesięcy i jestem po trzeciej serii zabiegów. Efekty są bardzo zaskakujące. Mam 35 lat i sądzę, że efektywność takiej terapii będzie widoczna właśnie na skórze, która potrzebuje takiego zastrzyku w postaci Derma Rollera.
Doczytałam na blogach , że jakaś część dziewcząt, które uciekały się do mikro nakłuwania nie są zadowolone z efektu. Nic dziwnego jeśli mamy do czynienia z młodą skórą, która jeszcze nie wymaga tak dalece posuniętych metod.
Ja największy problem miałam z okolicą oczu, gdzie nie tylko zaczęły pojawiać się ostre zmarszczki (w tym kurze łapki), ale także dzięki całej masy nieprzespanych nocy dorobiłam się także cieni pod oczami.
Drugim defektem były bruzdy nosowo-wargowe.
Jednym słowem życie ostatnio dało mi wycisk co przełożyło się na złą kondycje skóry.
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, które ilustrują obszary mojej twarzy przed terapią jak i po. Nie byłabym sobą gdybym nie udokumentowała mojego wyczynu. W żadnym poście na blogu bowiem nie pisałam jak to musiałam się przełamać, aby dopuścić do siebie myśl, że można robić sobie mikro nakłuwanie. Nie żałuję że się zdecydowałam po długich wybojach bo zaskutkowało pozytywnie! :)
Sami zobaczcie :)
Miałam problem, żeby tak samo się uśmiechnąć na zdjęciu jak za pierwszym razem, ale tak czy inaczej zdecydowanie jest poprawa :)
Z lewej przed.
Z prawej po.
Tutaj kurze łapki.
Z lewej przed.
Z prawej po.
I zmarszczki oraz cienie tuż pod oczami.
Na dole przed
Na górze po
Nie wątpliwie ten obszar jest czasochłonny.
Napiszcie sami co o tym myślicie :)
Buzka :)
ps. Moi drodzy, we wszystkich zdjęciach jakie będę zamieszczać na blogu niestety nie będzie widoczna moja twarz w pełnej okazałości. Wynika to z tego iż świadomie nie zamierzam używać swojego wizerunku do wspierania ani propagowania żadnej z istniejących firm na rynku. Mój blog pełni funkcję trzeźwego punktu widzenia potencjalnego konsumenta
Jak Wam się podoba mój dzisiejszy świeżutki nabytek? Jest na niezbyt wysokim obcasie. Zawsze wolałam szpileczki, ale to bardziej opcja na wyjście. Na co dzień taki obcasik spisze się w sam raz. Zaoszczędzi mi to nerwów na chodnikach, gdzie normalnie szpilka potrafiła nie raz utknąć między kostkami chodnikowymi :(
Myślę, że swoje zadanie spiszą wraz z sukienkami przed kolano oraz do leginsów z tuniką :)))
Buziaki :)
Witajcie!
Idąc za ciosem dzisiaj kontynuuję wątek rolowania :)
Postanowiłam jakoś sobie to podzielić na pewne rozdziały żeby lepiej się czytało, gdyż zebranych wiadomości jest spora ilość i ujęcie tego wszystkiego w jednym wpisie spowodowałoby, że powstałby niezły esej! :D
Poprzednio było o odróżnieniu wartościowego produktu od tzw Made in China :)
Jak podsumowałam, w tak zaawansowanej terapii jak mikro nakłuwanie naskórka i w dodatku na twarz warto skupić się na profesjonalnych a zarazem bezpiecznych Derma Rollerach.
Z samego założenia nie mam zamiaru rolować się byle czym :( przecież fakt faktem twarz jest moją wizytówką i bynajmniej nie mam zamiaru jej narażać na oszpecenie, bo jakaś tanio dostępna rolka pokaleczyła mi twarz, gdyż igiełki się stępiły lub też jedna z nich utknęła mi w skórze. Za dużo dziwnych historii słychać o chińskich produktach, aby móc im zaufać i powierzyć twarz, swoje ciało :(
Ale do rzeczy :)
Wiedziałam bardzo dobrze już jakiego rzędu czeka mnie wydatek, bo min. ok 300zł na sam roller. Ale... mnie tak łatwo nie da się upolować :)))
Najpierw bardzo chciałam zaspokoić ciekawość. Wydać pieniążki jest bardzo szybko. A co jeśli nie będę z Derma Rollera zadowolona? Nikt przecież już ich mi nie zwróci, bo z tego co wiem rolki pakowane są sterylnie. A jeśli ją sobie otworzę i popróbuję po czym stwierdzę, że to nie to i co wówczas? Żaden sprzedawca mi tego nie przyjmie :(
Poszłam po rozum do głowy i zakupiłam urządzenie, które nie naruszy bardzo mojego budżetu, ale za to będę miała możliwość popróbowania sobie najpierw na ramieniu, czy nodze a być może i na twarzy. Jak dla mnie wyjście w sam raz! :)
Jedyny problem powstał przy wyborze ilości mikroigieł - 192 czy 540?
Ponieważ były to moje pierwsze początki, więc zdecydowałam się na 192 - MT Roller.
Nie pamiętam już u kogo ją kupowałam na allegro. Wygląda on tak:
Nie dajcie się zwieść zdjęciu, bo igiełki na nim umieszczone mają chyba z 3mm.
Ten mój miał zaledwie 0,5mm. Bardzo cieniutkie, takie czarne punkciki. Hmmm... czarne igiełki, to trochę taki nieestetyczny kolor w kosmetyce :P
No ale miał on posłużyć do testów, które przeszły pomyślnie. Dzięki nim zobaczyłam sobie jaki jest ból podczas wałeczkowania. Czy da się wytrzymać, czy raczej to bajki, że to bolesny zabieg.
W moim uznaniu nie mam skali porównawczej. Kolce kasztana są chyba jednak bardziej bolesne w dotyku.
Najbardziej odczuwa się wszędzie tam gdzie skóra jest najbardziej napięta i kość jest usytuowana powierzchniowo - czoło, nos, kości policzkowe.
Naprawdę nie ma tragedii. Mową, że co nas nie zabije to wzmocni :)
W stosunku do ilości igieł ( 192 a 540). Coraz częściej spotykam się z opiniami, że większa ich liczba powoduje iż nie wykorzystują one maksymalnej swojej długości podczas zabiegu. Ostatnio nawet widziałam gdzieś recenzentka na you tube o tym mówiła i pokazywała do kamerki.
Więc o tyle dobrze, że zdecydowałam się już na początku na 192 igiełki.
Po testach przyszedł czas na właściwy sprzęt. Tego MT Rollera nie poużywałam długo z obawy przed faktem, że rzeczywiście może się coś stać :(
Z pośród czterech jakie wymieniłam w poprzednim poście wybrałam ten ostatni - Medik8 Titanium Dermaroller. Głównie dlatego, że wizualnie przypomina MT Roller :) hmmm... może lepiej na odwrót, bo to trochę dziwnie zabrzmiało - MT jest podobny do Medik8 :)))) Nie wiem, może to trochę podświadome zachowanie, ale bardzo przypadła mi do gustu rękojeść rolki. Jest fajnie wyprofilowana jak niektóre maszynki do depilacji :) Rolka prowadzi się przyjemnie i nie trzeba zbytnio wysilać nadgarstka żeby np wyrolować sobie podbródek.
Wydalam na nią 250zł.
W środku była dodana pełna instrukcja po polsku. Jak postępować z urządzeniem, jak rolować krok po kroku, jak często, jak długo, w którą stronę.
MT Roller nie posiadał, aż takiej informacji jak ten Medik8.
Dodam, że przed zakupem zrobiłam sobie jeszcze rozeznanie czym dokładnie jest ta firma. Mianowicie jest ona bardzo rozpowszechniona w Wielkiej Brytanii. Jej producent też jest brytyjski. Tutaj podaję stronę producenta: http://www.medik8.com.
Mają tam różności. Nie znam jakoś wybitnie angielskiego, ale zauważyłam, że ich dosłownie wszystkie kosmetyki można używać wraz z Derma Rollerem. Ale więcej w tym temacie opiszę kolejnym razem :)
Więcej o Medik8 Derma Roller:
Rolka ma pozłacane igiełki. W porównaniu z MT Roller wygląda to rewelacyjnie, bo nie są one czarne a lśniące złote. Komfort takiego rolowania jest też o niebo większy niż takie kłucie się czarnymi igłami :/
Na ciemniej głowicy to super wygląda :)
Tutaj zamieszczam zdjęcie, które najlepiej oddaje złote igiełki.I tak jak wyżej pisałam, są to takie malutkie i cieniutkie punkciki, które widać jak ją skieruje dobrze do światła.
O moim wyborze zadecydowały dwa czynniki: oczywiście spośród czterech profesjonalnych rolek ta jest najtańsza no i w dodatku ma pozłacane igiełki.
O tym co niesie za sobą złoto w kosmetyce chyba raczej pisać nie będę. Wszyscy, którzy choć trochę się orientują, to wiedzą, że mamy i kremy ze złotem, złote maseczki itd itd.
Zalety jakie złoto spełnia u Rollera Medik8 są ładnie opisane tutaj: http://www.medikan.pl/content/6-dermaroller
Na tej stronie też go kupiłam. Sądzę, że jest bardzo fajnie przygotowana. Są w niej informacje, których nie znalazłam w takim zestawieniu nigdzie indziej w polskich ofertach sprzedażowych. Można poczytać sobie o zaleceniach, ryzyku, przeciwwskazaniach.
Medik8 Roller ma na swoim wyposażeniu także pudełko, w którym swobodnie spoczywa nie dotykając głowicą powierzchni. Taki statyw jest bardzo pomocny podczas dezynfekcji, gdzie można odłożyć go czekając na wyschnięcie.
Medik8 używam już kilka miesięcy. Ostatecznie zdecydowałam się na wersję 0,3mm - do codziennego użytku. W kolejnym kroku zdecyduję się na 0,5mm. Z rolką nic mi się nie dzieje. Złoto ciągle na igiełkach pozostaje. Roluję się nią co drugi dzień. Czasem zrobię sobie kilka dni przerwy. Nie wydaje mi się żeby igiełki się tępiły, bo nie odczuwam szczególnego bólu ( internet donosi, że jak zaczną tępić się igiełki to ból będzie bardziej odczuwalny podczas kolejnych masaży w porównaniu z dotychczasowymi ).
Medik8 Roller ma też na rączce naklejkę z jakimś kodem. Jak się dowiedziałam u sprzedawcy tych rolek jest to numer seryjny rolki, który zostaje naklejony podczas indywidualnej kontroli jakości. Czyli jak się okazuje urządzenia kontrolowane są przez człowieka. Nie jestem jakimś super specjalistą, żeby rozwodzić się tutaj nad tym, ale ta informacja sprawiła, że poczułam się jeszcze bezpieczniej i zwiększyła moje zaufanie do rollera.
Nie sądzicie, że już czas kończyć ten wpis...? :)))
Za jakiś czas napiszę o efektach mojej pracy z Derma Rollerem Medik8. Kto wie... może jutro...? :)))
Post doczekał się wsparcia od You Tube :D
Oto filmik! :)
Witajcie! Dziś będzie ciąg dalszy o roleczkach:)
Zanim przejdę w swoim wpisie blogowym do konkretów, chcę byście wiedzieli, że zanim zdecydowałam się na terapię tego typu i zakup urządzenia przeszłam bardzo długą drogę na którą opierały się nie tylko informacje zdobyte w internecie ale także porady u kosmetologów, którzy z tą terapią mają styczność w swoich gabinetach.
Cały rynek tych urządzeń nie wygląda tak kolorowo jak by się mogło to wydawać. Na dzień dzisiejszy mamy już kilkadziesiąt dostępnych urządzeń, a zabiegi nimi nie są tak aż rozpowszechnione.
Najszersza oferta oczywiście pochodzi z dalekiego wschodu. Można by powiedzieć, że zalała nas chińska fala :(
Derma Rollery też cenowo kształtują się bardzo różnie. Najtańsze z nich można otrzymać już za ok 30zł. Natomiast najdroższe w kwocie ok 500zł. Ogółem na polskim rynku niewątpliwie dominuje najtańsza półka - do ok 100zł za szt. Czy to oznacza, że ta cena jest właściwa za to urządzenie? Czy wydając więcej nie przepłacę? Czym mam się sugerować podczas wyboru?
Zapewne każda z Was ma takie same pytania przed wyborem tego właściwego. Nie raz bowiem łapałam się za głowę kiedy nachodziła mnie ogromna chęć zakupu a z drugiej strony było pytanie KTÓRY???
Do tematu jednak po dużych zmaganiach podeszłam bardzo rozważnie. Przeanalizowałam sobie do czego miałaby mi służyć rolka i jakie jest jej zadanie. Nie oszukujmy się - jak na terapię domową sprawa z rolowaniem wygląda bardzo poważnie, gdyż jest to jak same wiecie mikro nakłuwanie naskórka za pomocą drobniutkich igiełek. I w zasadzie zdrowy rozsądek podpowiada, że taki Derma Roller powinien być bezpieczny, konkretny, profesjonalny.
Teraz pytanie jak odróżnić taki roller, który będzie spełniał powyższe kryteria?
I tutaj zaczynają się strome schody :((((
Np. weźmy to urządzenie:
I tak jest w kilkoma innymi Derma Rollerami!!!!!!!!!!! O co tu chodzi!?
Czy te tanie to podróbki a drogie to oryginały? Jak je rozpoznać skoro wyglądają identycznie?
A może to po prostu jeden i ten sam roller tylko sklepy naliczają sobie tak wysoką marżę?
Poszukiwania informacji w internecie doprowadziły mnie na forum gdzie ktoś podał link, który dość jasno zobrazował jakie produkty docierają do nas z Chin a także w jakich cenach są one u producentów do nabycia. Chwała tej osobie, która udostępniła tą stronę bo ja jestem z tego odkrycia bardzo zadowolona.
I teraz weźmy przez nas przyklad MT Roller 540 igieł oraz sprawdźmy na ALIBABA.
Oto wynik: http://www.alibaba.com/product-gs/536442601/540_micro_needle_mt_derma_roller.html
Produkt pochodzi z Chin i potencjalny zainteresowany nabywca przy zakupie 100szt zapłaci za jedno urządzenie 1$. Super! czyli 3,40zł
Posprawdzajcie i swoje rolki. Odszukajcie oferty na alibaba i sprawdźcie ile kosztują one w rzeczywistości.
Mi osobiście po tym że odkryciu nasunęło się jedno pytanie - z czego są te igły robione skoro koszt jest tak bardzo niski? Czy możemy mówić, że oddajemy naszą skórę w tzw bezpieczne ręce?
Jednak mimo wszystko moje odkrycia mnie nie zniechęciły, gdyż w śród podróbek, bez względu na kategorie produktów w jakich się obracamy, zawsze są te właściwe. Jak już wyżej wspomniałam - oryginały.
Moi drodzy, po rozmowie z kosmetologami, którzy prowadzą bardzo zaawansowane gabinety dowiedziałam się, że są to te których z całą pewnością nie znajdziemy na Allegro. To są te wszystkie rolki, które pod tą samą nazwą firmy mają zarówno Derma Rollery jak i kosmetyki pielęgnacyjne rownież stworzone pod zabiegi mikro nakłuwania.
Na pewno jest to marka:
Witajcie,
Tematyka derma rollera nieco się przyspieszyła, gdyż jedna z Was zapytała mnie o środek dezynfekujący do rolki. Dużo byłoby się w odpowiedzi do komentarza rozpisywać, bo procedura jest troszkę skomplikowana, ale co najważniejsze dająca efekt no i korzyści ekonomiczne :)
Derma Roller - dezynfekcja
Nie powiem, zasiedziałam się troszkę już w rolowaniu. Na bieżąco staram się śledzić co nowego pojawia się w tematyce tych zabiegów. Jedna z dróg zaprowadziła mnie do osoby, która w mojej opinii jest bardzo dużym specjalistą w tej dziedzinie. Dopytując ją co jakiś czas o tajniki rolowania staram się jej słuchać bardzo uważnie, gdyż naprawdę posiada ona dużą wiedzę.
Podczas jednej z rozmów temat zszedł na metody dezynfekcji rollera. Mam nadzieję, że przekazując ją wam nie pominę niczego :) A więc po kolei:
Potrzebne są: spirytus salicylowy oraz gorąca przegotowana woda
- wodę należy zagotować do wrzenia i przelać do szklaneczki
- rolkę należy spryskać spirytusem i odłożyć na statyw do wysuszenia
- w między czasie kiedy rolka będzie się osuszać temperatura wody zejdzie do ok 70-60 stopni
dopiero w takiej temperaturze możemy zamoczyć głowicę rolki
Jeśli woda będzie jeszcze zbyt gorąca należy odczekać jeszcze troszkę
- moczymy głowicę tak, aby nie dotykać nią ścianek (by nie uszkodzićigiełek)
- i jeszcze raz rolkę odkładamy na statyw do osuszenia
Teraz najbardziej nurtujące. Zastosowanie spirytusu jest jak najbardziej na miejscu. Tylko po co woda?
Chodzi o to, że głowica urządzenia zbudowana jest z plastikowego materiału i spryskanie jej alkoholem może powodować białawy nalot, który spowodowany jest odczynem alkoholu. Aby go zneutralizować należy odwołać się do wody.
Teraz pytanie - dlaczego przegotowana? Temperatura wrzenia zniszczy nam wszystkie zawarte w niej bakterie. A ostudzenie jej do ok 70-60 stopni spowoduje, że nie uszkodzi nam to urządzenia.
Po rolowaniu procedura ta sama. Czyli standardowo płukanie rolki pod bieżącą wodą, dalej spryskujemy urządzenie, czekamy kilka minut abysię trochę osuszył i moczymy w wodzie. Woda może być już ta sama. Najważniejsze by osiągała temperaturę 70-60 stopni w tym etapie przed rolowaniem.
Uffff... napisałam :) nie powiem, trochę zabawy jest, ale jak się w życie wprowadzi to idzie to bardzo szybko :) Najważniejsze, aby zachować kolejność.
Aby móc spryskiwać spirytusem to zaopatrzyłam się w taką buteleczkę z atomizerem. Rozejrzyjcie się w tym celu na internecie.
Czy dezynfekcja skutkuje? Tak! Stosuję już tę metodę kilka miesięcy i jest bez zarzutu :)
Od jakiegoś czasu uczestniczę w bardzo ciekawym programie,
którego zadaniem jest usuwanie wszelkiego rodzaju niedoskonałości skóry.
Natknęłam się na niego całkiem przypadkowo, kiedy to coraz bardziej zaczęłam
się interesować kosmetykami na bazie wyłącznie naturalnych składów.
Najpierw odbierałam temat bardzo sceptycznie, gdyż sam
program korzysta z przedziwnego urządzenia. Jego idea jest też trochę
przerażająca. Mianowicie opiera się on na nakłuwaniu naskórka. Wiadomo, jak i
nakłuwanie to też muszą brać w tym udział igły. Zatem samo urządzenie to
charakterystyczny wałeczek na którym osadzone są igiełki. Całość wyposażona
jest w rękojeść.
U spodu zamieszczam zdjęcie jak takie urządzenie przedstawia
się rzeczywistości.
Jednak jak się okazuje nie taki diabeł zły jak go malują :) Na większości zdjęć
jakie spotykamy w Internecie są przedstawione urządzenia posiadające maksymalną
długość igieł. Wczytując się bardziej w tematykę tego programu dowiadujemy się,
że są igły do użytku domowego jak i profesjonalnego. Te pierwsze występują
maksymalnie w wielkości od 0,2mm do 0,35mm, natomiast wszystkie pozostałe,
czyli idące wzwyż mają zastosowanie przez profesjonalistów.
Na dobrą sprawę jeśli odniosę sobie to do linijki, to 0,35mm
nie jest prawie wcale widoczne. I tak też się ma to w praktyce, bowiem igiełki
są tak malutkie i cieniutkie, że ich w ogóle nie widać. Dopiero po dotknięciu
wałeczka czuć pod opuszkami delikatne kłucie.
Zapewne większość z was stawia jak i kłucie to i ból. Otóż
nie. Na twarzy też nie boli specjalnie. Wzmożona odczuwalność jest w obrębie
czoła, skroni oraz pod oczami.
Samo urządzenie nazywa się Derma Roller lub też pisane razem
jako Dermaroller. Czasem także jako Roller.
Natomiast program, a właściwie terapia niesie nazwę Roll-Cit,
mezoterapia mikroigłowa a taże jakiś czas temu spotkałam się ze Skin Needling
(kiedy to odwiedziłam Anglię :)).
Jaki jest cel tego programu?
Ma on na celu poprzez setki tysięcy mikronakłuć doprowadzić do naturalnej syntezy kolagenu oraz elastyny.
Doczytałam, że w skórze z biegiem upływu lat ubywa też tego cennego składnika co powoduje, że tracimy właściwe napięcie i sprężystość skóry.
Ten program przy pomocy tego urządzenia - Derma Roller na 100% zwiększą nam wchłanianie wszystkich kosmetyków, które nakładamy na twarz. Siłą rzeczy dzięki logicznym spostrzeżeniom dojdziemy sami do wniosku, że dzięki mikronakłuwaniu damy naszej skórze większy zastrzyk związków aktywnych, które niosą ze sobą wszystkie kosmetyki. Ale uwaga! nie wszystko złoto co się świeci! Mam tutaj na myśli, że nie wszystkie kosmetyki możemy nałożyć podczas tego zabiegu. Więcej w temacie postaram się opisać w kolejnych wisach mojego blogu :)
Co leczy stosowanie tego urządzenia?
Przede wszystkim wygładza zmarszczki, blizny i rozstępy. Leczy cellulit, przebarwienia oraz odbarwienia.
Liftinguje nam skórę, dzięki zwiększającemu się sukcesywnie kolagenowi i elastynie. Skóra pozyskuje zdrowy brzoskwiniowy kolor skóry. Staje się napięta i jędrna.
To tyle tytułem wstępu.
Przy kolejnym wpisie dodam więcej informacji szczegółowych:
czy terapia odnosi efekty, jak ona u mnie przebiega, po co sięgnęłam w niej,
jak często wykonuję etc