Otrzymałam od Was kilka maili z zapytaniem o stosowanie kolagenu Colway.
Jak zawsze zabieram się długo do odpowiedzi bo chciałabym dostarczyć możliwie rzetelnych informacji.
Pierwsza rzecz jest taka, że stosowałam go też przez ostatni czas i z pewnością zasługuje na uwagę, bo przyczynia się do widocznego, ładnego efektu napięcia skóry. Może nie zaraz i nie już, ale jest. Z początku używałam go z dużą chęcią. To oczywiste zresztą, że jak coś skutkuje to tego nie odstępujemy :) Po jakimś czasie zaczęło mnie jednak zastanawiać, że Medik8 ma tyle tych serum do rolowania, to czemu nie wydali też czegoś z kolagenem bo ten z Colwaya super sobie radzi.
Przy okazji drobnych zakupów ( oczywiście znowu kupiłam próbki z Medik8) pokusiło mnie żeby się zapytać o coś z kolagenem pod dermaroller i o dziwo otrzymałam dość zaskakującą ale jak się okazuje sensowną odpowiedź. Jednak tak banalną, że sama się dziwię czemu sama na to nie wpadłam :( Cóż... człowiek ciągle poszukujący czegoś odpowiedniego pod derma roller mógł na to tak zaraz nie wpaść ;)
No ale do rzeczy.
O co chodzi z tym kolagenem i derma rollerem?Stosując kolagen jak sami widzimy dostarczamy skórze gotowego produktu.
Dermaroller służy do tego, aby uruchomić namnażanie naszego własnego kolagenu.
Więc teoria staje się sprzeczna, bo albo dostarczamy skórze gotowego surowca i nie musi ona pracować nad swoim własnym kolagenem, albo skupiamy się na pobudzeniu skóry do budowy naszych zasobów kolagenowych.
Stosowanie kolagenu Colway czy też innego wraz z Dermarollerem nie ma sensu. Połączenie go wraz z rolowaniem może działać głównie w celu maksymalnego wchłaniania serum do skóry.
Skóra mając do dyspozycji dostarczany od zewnątrz kolagen nie będzie musiała się wcale fatygować, aby postarać się o swój własny.
Sama od siebie zaczynam się zastanawiać jak długo trzeba stosować ten kolagen, aby efekt utrzymał się w miarę długo. Nie jest to niestety nasz własny surowiec, ale obcy. Czy dostarczony do skóry nie będzie on się degradował szybciej niż nasz naturalny?
Po przemyśleniach trochę zniechęciło mnie do kolagenu Colway i tym podobnych.
Boję się, że nie pomyślałam wcześniej i teraz rozleniwiłam skórę. Wypracowany efekt przed nakładaniem Colwaya miałam ładny, ale teraz nie wiem czy za szybko on nie zniknie.
W zabiegach Dermarollerem też miałam już inną częstotliwość. Rolki używałam rzadziej jedynie dla podtrzymania efektu.
Nie wiem co mam napisać. Mam mieszane odczucia.
A co Wy o tym sądzicie?